Hotel California - The Eagles
Hotel California to singiel amerykańskiej grupy The Eagles, wydany w lutym 1977 roku. Jest to piosenka, która stała się legendą znaną obecnie na całym świecie.
Tekst piosenki jest fascynujący i daje się interpretować na wiele sposobów: jako podróż w poszukiwaniu samego siebie, jako hipoteza pozostania w pułapce halucynacji narkomanii, jako opis hedonizmu, rozczarowania, sławy lub niewolnictwa tych, którzy poświęcili się materializmowi; dla wielu jest opisem czyśćca, piekła lub fałszywego raju, a na koniec dochodzimy do ezoterycznych teorii, w których piosenka utożsamiana jest z przynależnością do kościoła satanistycznego.
Wokalista The Eagles, Don Henley, powiedział:
„Wszyscy byliśmy dzieciakami z klasy średniej w Midwest; „Hotel California” był naszą interpretacją dobrego życia w Los Angeles... to w zasadzie piosenka o mrocznej wrażliwości amerykańskiego snu i jest czymś, co dobrze znamy”.
Gitarzysta Don Don Felder zasugerował natomiast, że utwór został zainspirowany pewną osobą obecną w jego życiu prywatnym.
Do dziś nie ujawniono, kim była ta osoba, ale w wywiadzie dla The Washington Post w listopadzie 2015 roku sam Felder przyznał, że inspiracją do napisania tej piosenki była Włoszka o ekscytującej, tajemniczej naturze. Jedyne, co wiadomo o dziewczynie, to jej pseudonim sceniczny „The Cat”, a tajemnica otaczająca tę nieznaną dziewczynę nie została ostatecznie rozwiana. Mamy więc tutaj również interpretację sentymentalną.
Jak to bywa z dziełami sztuki, także muzyczne klejnoty są niczym diamenty. Odzwierciedlają tak wiele aspektów, że nawet ich autorzy nie są do końca świadomi ich istnienia, ponieważ w swoich dziełach uwalniają swoją mroczną i nieświadomą stronę. Zapraszamy do analizy utworu z perspektywy psychoanalitycznej...
NA CIEMNEJ PUSTYNNEJ DRODZE
ZIMNY WIATR WE WŁOSACH
Tak zaczyna się piosenka: zdaniem zawierającym cztery symboliczne i alegoryczne archetypy... Pierwszy to ciemność, która bezpośrednio odnosi się do stanu nieświadomości, czyli naszego wewnętrznego cienia; druga to droga pusta, symbol zagłębiania się w siebie, symbol wewnętrznej podróży do własnej samotności, a więc pustyni; trzeci to zimny wiatr, symbol ducha, a jest zimny, ponieważ w godzinach nocnych temperatura duszy jest niska, stąd stany umysłu w kryzysie, dezorientacja i utrata życiodajności czy ciepła; wreszcie czwartym archetypem są włosy, symbolizujące to, co uwalnia nasza głowa, czyli myśli.
Kompozytorzy piosenki, Don Henley i Don Felder, zainspirowali się amerykańskim serialem science fiction "Strefa mroku" (The Twilight Zone), w którym samotny mężczyzna błąka się opustoszałą drogą bez mety, niemal hipnotycznie, niczym samo życie, aż trafia na miejsce, w którym pozostaje uwięziony. W tym samym czasie Don Henley przypomina powieść Johna Fowlesa „Mag”, w której Nicholas Urfe, aby uciec od nudnego i monotonnego życia, opuszcza Londyn i udaje się na odległą grecką wyspę. Tutaj poznaje bogatego i czarującego Conchisa, który zajmuje się psychiatrią, mistycyzmem i magią. Przeżycia, którym poddawany jest młody bohater, osiągają tak wysoki poziom napięcia, iż nie jest on już w stanie odróżnić rzeczywistości od iluzji – trochę jak dzieje się i z nami we współczesnym świecie.
W POWIETRZU UNOSIŁ SIĘ CIEPŁY ZAPACH COLITAS
Znajdujemy się na ciemnej drodze pośrodku pustyni. Gdy jest ciemno, nie ma słońca, dlatego poniższe zdanie jest bardzo niejednoznaczne i tajemnicze, a odnosi się do gorącego zapachu unoszącego się w powietrzu.
Czym jest colitas? Jest to slangowe słowo w języku hiszpańskim. Ma ono dwa znaczenia: w kulturze hiszpańskiej odnosi się do pośladków, a w Meksyku do pąków rośliny konopi, części, z której wydziela się najbardziej odurzający i intensywny zapach. Oba znaczenia wskazują sposoby wejścia w introspekcyjną atmosferę duszy, czy to z piękną kobietą oddającą się orgiastycznym rytuałom, czy też zażywając narkotyki.
Główny bohater daje nam bardzo dokładny opis zmysłów ciała, które stopniowo zaczynają angażować się w tę surrealistyczną, oniryczną, hipnotyczną i psychiczną atmosferę: wzrok w ciemności, dotyk na wietrze, węch wraz z wonią colitas (później będzie słuch i smak), a tymczasem wzrok ponownie przechodzi z ciemności do światła, w następnej strofie...
W ODDALI ZOBACZYŁEM JASNE ŚWIATŁO
W tym wersie piosenki zmysł wzroku, który znajdował się pośród ciemności, dostrzega światło w oddali. Wydaje się, że jest to zwykłe światło na końcu tunelu, rozwiązanie problemu, ostatnia nadzieja. Autorzy piosenki wspominają magiczne światła miasta Hollywood, dostrzegalne w oddali, w ciemnościach. Są to światła chwały, ponieważ w zbiorowej wyobraźni jest to miasto sławy, prestiżu i potęgi. Następnie światło materializuje się w hotelu o nazwie „Hotel California”, gdzie rozwija się cała tematyka utworu.
Zanim jednak wejdziemy do tego hotelu, warto zwrócić uwagę na stan psychiczny, jaki opisuje nam bohater, a który doskonale odzwierciedla stan umysłu kogoś, kto wkracza w swój wewnętrzny wymiar duchowy:
MOJA GŁOWA STAŁA SIĘ CIĘŻKA, A WZROK ROZMAZANY,
MUSIAŁEM ZATRZYMAĆ SIĘ NA NOC.
ONA BYŁA TAM, W DRZWIACH
USŁYSZAŁEM DZWON MISJI
I MYŚLAŁEM:
„TO MOŻE BYĆ NIEBO LUB PIEKŁO”
POTEM ZAPALIŁA ŚWIECĘ I WSKAZAŁA MI DROGĘ
Teraz widzimy postać kobiety stojącej u drzwi wejściowych do tego tajemniczego miejsca. Kobieta jest symbolicznym pierwowzorem introspekcyjnego Yin duszy, części intuicyjnej, wrażliwej i pasywnej. To kobieta przyjmuje, nosi, poczyna i sprawia, że w tej macicy ciemności wzrasta światło, światło świecy, która wskazuje drogę, ścieżkę, którą należy podążać. Na zewnątrz zaangażowane zostają zmysły wzroku, dotyku i węchu, natomiast tutaj, przy wejściu, kolej jest na zmysł słuchu, który dzięki dźwiękowi dzwonka przenosi się do innego wymiaru. Dzwony zawsze były symbolem wezwania do innego wymiaru i wykorzystywano je w tym celu w kościołach, świątyniach i miejscach świętych. Pytaniem otwartym pozostaje, czy to miejsce jest piekłem czy niebem?
JAKIEŚ GŁOSY BYŁO SŁYCHAĆ NA KORYTARZU
WYDAWAŁO MI SIĘ, ŻE SŁYSZAŁEM, JAK MÓWIĄ:
WITAMY W HOTELU CALIFORNIA
TO MIEJSCE JEST TAK PIĘKNE
TA TWARZ JEST TAK PIĘKNA
HOTEL CALIFORNIA JEST PEŁEN POKOI
O KAŻDEJ PORZE ROKU
MOŻESZ GO TUTAJ ZNALEŹĆ
Znajdujemy się teraz w Hotelu California, a pierwszym wymiarem, który wchłania nasza dusza, jest słuch, a nie wzrok, jak mogłoby się wydawać wielu osobom. Pamiętajmy, że Hotel ten jest symbolem naszej podświadomości, naszego wewnętrznego wymiaru, bardzo niejednoznacznej części naszej duszy. Kto wszedł w te meandry, naprawdę wie, jakie to piękne; to niemal inna część naszej tożsamości, dlatego też mówi się, iż jest to również „twarz”. Inną osobliwością tego miejsca jest to, że zawsze jest tu wolne miejsce, przez cały rok zawsze są wolne pokoje. Powody mogą być dwa: albo miejsce jest ogromne i jest tam miejsce dla wszystkich, albo nie jest zbyt uczęszczane, dlatego w zasadzie puste. Prawdę mówiąc, w naszym wymiarze wewnętrznym istnieją obie możliwości: jest on nieskończony, lecz dociera do niego niewielu.
JEJ UMYSŁ JEST CHORY JAK SKRĘCONY JEDWABNY MUŚLIN
ONA MA MERCEDESA BENZA
I WIELU MIŁYCH CHŁOPAKÓW, KTÓRYCH NAZYWA PRZYJACIÓŁMI
JAK TAŃCZĄ NA PODWÓRZU,
SŁODKI POT LATA
KTOŚ TAŃCZY, ŻEBY ZAPOMNIEĆ, KTOŚ TAŃCZY, ŻEBY ZAPOMNIEĆ
Co znajdujemy w pierwszych meandrach naszej nieświadomości, na dziedzińcu naszej powierzchowności? Znajdujemy tu radosne życie, poświęcone zabawie. Jesteśmy zwierzętami uczt i hulanek, ale ta radość, choć uzasadniona i naturalna, staje się daremna, ulotna i zniewolona; jest szczęściem, którego tak bardzo pragniemy.
W tekście "chory umysł" opisano zwrotem "Tiffany- twisted", odnoszącym się do luksusowego sklepu Tiffany znajdującego się na Los Angeles Boulevard. Sklep Tiffany stał się symbolem społeczeństwa, które żyje z zakupów i materialistycznej konsumpcji. W piosence obraz ten wzmacnia Mercedes Benz, imprezy i miłe towarzystwo ludzi, którzy są zwierzętami nocnego życia. Całe to życie często działa jak znieczulenie, by odciągnąć nas od stawiania czoła bólowi życia i jego prawdziwej istocie. Z tego powodu wykorzystujemy najzdrowsze przyjemności, by zapomnieć o tym, co istotne, a ciągle pamiętać o tym, co zbędne.
WIĘC ZAWOŁAŁEM DO KAPITANA:
"PROSZĘ, PRZYNIEŚ MI WINO"
ODPOWIEDZIAŁ:
„NIE MIELIŚMY TAKIEGO DUCHA OD 1969 ROKU”
Znajdujemy tu dwa kontrastujące ze sobą słowa, które nadają ukryte znaczenie całemu fragmentowi.
Pierwszym słowem jest „kapitan”. Kapitan to ktoś, kto wydaje rozkazy, natomiast tutaj jest on sługą, kelnerem serwującym wino. W naszym wymiarze kapitan jest rozumem, który prosi o wino, symbol radości i szczęścia, a zatem innego rodzaju szczęścia, nie takiego, jakie znamy z tańców i spotkań towarzyskich, szczęścia bardziej treściwego i głębokiego, wydestylowanego i doprawionego.
Drugie słowo to „duch”. Kapitan w swej odpowiedzi daje do zrozumienia, że wino nie jest po prostu napojem, ale metaforą ducha, sposobu życia, który nawiązuje do roku 1969, daty, w której skończyły się marzenia o pokoju, miłości i wolności głoszone przez pokolenie dzieci kwiatów, które potocznie nazywamy hipisami i które przeciwstawiło się bogatemu konsumpcjonizmowi i burżuazyjnemu społeczeństwu.
I WCIĄŻ TE GŁOSY WOŁAJĄCE Z ODDALI,
BUDZĄCE CIĘ W ŚRODKU NOCY,
BYŚ USŁYSZAŁ, JAK MÓWIĄ:
WITAMY W HOTELU CALIFORNIA.
TO MIEJSCE JEST TAK PIĘKNE.
TA TWARZ JEST TAK PIĘKNA.
IMPREZUJĄ W HOTELU CALIFORNIA.
CO ZA PIĘKNA NIESPODZIANKA.
PRZYNIEŚ WŁASNE ALIBI (usprawiedliwienia)
Ponownie słyszymy głosy i tym razem rozumiemy, że są to głosy niepokoju, hałas sumienia, a nawet ostrzeżenia, dlatego też odległość i serce nocy. I na koniec ostateczna niespodzianka: pytanie o nasze „alibi”. Słowo to pozwala nam zrozumieć, że ktokolwiek tu przebywa, jest czegoś winien, a jego wina jest powodem, dla którego przebywa w tym hotelu.
Lecz wady nie są widoczne, ponieważ są pokryte hulanką, radością, przyjemnością i to właśnie tutaj "piękna twarz" łączy się z fasadą Hotelu California, który jest równie pięknym miejscem. Zaczynamy jednak rozumieć, że jest to piękno niepokojące i niebezpieczne, ponieważ przypomina nam o naszych alibi, czyli wymówkach, dzięki którym żyjemy w ten nieokiełznany sposób.
Piosenka ukazuje nam odwieczną walkę pomiędzy złem i dobrem, ciemnością i światłem, młodością i starością, duchowością i materializmem, pewnością i wątpliwością, niepewnością i pewnością, pięknem i nudą, wolnością i niewolą. Od tej chwili piosenka ujawnia swoje piekielne głębiny...
LUSTRA NA SUFICIE
RÓŻOWY SZAMPAN W LODZIE
A ONA MÓWI:
„WSZYSCY JESTEŚMY TUTAJ WIĘŹNIAMI
WŁASNEGO PLANU"
Tajemnicza kobieta, która była od samego początku "cyceronem", przechodzi teraz do sedna sprawy - dlaczego zatrzymujemy się w tym hotelu? Szaleństwo jego czarów staje się coraz bardziej subtelne, wyrafinowane i przerażające. Lustro na suficie tworzy złudzenie optyczne, dzięki któremu pomieszczenie wydaje się nieskończone. Coś bardzo podobnego dzieje się w naszej nieświadomości: nasze ego jest niczym więcej niż lustrzanym pomieszczeniem i z tego powodu projektuje nieskończone horyzonty, gdy w rzeczywistości są one bardzo ograniczone do naszego małego Ego, które projektuje siebie na rzeczy i ludzi. Stąd różowy szampan z lodem - nasza wyrafinowana chęć tworzenia naszych fałszywych pozorów i masek.
Kobieta ogłasza straszny wyrok: jesteśmy więźniami własnego pragnienia, naszej iluzji, naszego Ego. Ktokolwiek rozpoczyna podróż prawdziwej introspekcji, nie może nie znaleźć się natychmiast w obliczu tej okrutnej rzeczywistości: odkrycia naszego wewnętrznego więzienia; jesteśmy zamknięci w sobie. Większość urządza sobie tę celę i żyje tam przez całe życie. Niewielu jest takich, którzy szukają, jak w piosence, drogi ucieczki...
A W KOMNATACH MISTRZA
ZEBRALI SIĘ NA UCZTĘ
I UDERZAJĄ STALOWYMI NOŻAMI,
ALE NIE MOGĄ ZABIĆ BESTII
Dotarliśmy do miejsca „oskarżającego” piosenkę - dało ono początek legendzie o jej satanistycznym przekazie.
Wspomniane pokoje Mistrza są zwykle sypialne, nie są jadalnią, więc przyjęcie, na które się zebrano, nie dotyczy jedzenia, ale orgiastycznego rytuału lub spożywania narkotyków. Noże uderzające w bestię nie sugerują przyrządzania posiłku, logiczne jest, że nikt nie rzuca się na zwierzę zabijając je tuż przed zjedzeniem.
Mogłoby to oznaczać, że uczestnicy przekłuwają sobie żyły stalowymi igłami, aby wstrzyknąć w nie heroinę. Bestia to także jedno z imion używanych par excellence do określenia diabła, ale w tym przypadku diabeł powinien być właśnie wadą, narkotykiem lub tą samą iluzją, która trzyma w zamknięciu gości hotelowych. Bestią jest głód sławy, władzy, prestiżu i nieokiełznanej przyjemności.
Tutaj odnajdujemy ostatni ze zmysłów – smak, gdyż cały werset poświęcony jest jedzeniu bez nasycenia się. Tak więc wszystko, co jest związane z przyjemnością, nie tylko narkotyki, staje się demonem, którego karmimy wierząc, że możemy go pożreć, cokolwiek nim jest: religia, polityka, toksyczny związek miłosny, nałóg, konsumpcjonizm, bałwochwalstwo społeczne itd. Fasada hotelu California jest niebiańska, ale wnętrze jest piekielne.
PS: Słowo "steely" (odnoszące się do noży), jak wyjaśnia autor piosenki, ma swoje historyczne odniesienie względem innego zespołu muzycznego. Chodzi o żartobliwą wzmiankę o grupie Steely Dan, na zasadzie rewanżu, gdyż w piosence "Everything You Did", Steely Dan nawiązali do zespołu Eagles słowami «Turn up the Eagles, the neighbors are listening».
OSTATNIA RZECZ, KTÓRĄ PAMIĘTAM,
TO ŻE BIEGŁEM W STRONĘ DRZWI
MUSIAŁEM ZNALEŹĆ TO PRZEJŚCIE
W STRONĘ MIEJSCA, W KTÓRYM BYŁEM PRZEDTEM
W tym miejscu piosenka jest bardzo niejednoznaczna...
Najpierw musimy zadać sobie pytanie: w jakim miejscu bohater był wcześniej? Najpierw był na korytarzu, potem na dziedzińcu, gdzie tańczono, w pokoju z lustrzanym sufitem, był w pokojach Mistrza, gdzie odkrył prawdę... A może chodzi o to, gdzie był przed wejściem do Hotelu California, to znaczy szuka z niego wyjścia?
Słowo „przejście” (passage) pozwala nam zrozumieć, że tekst mówi o wymiarze lub stanie umysłu, o świadomości. Gdy raz odkryjemy prawdę o sobie, nigdy nie pozostajemy bez szwanku. To tak, jakbyśmy stracili niewinność, dziewictwo, wiarę, godność... nie ma od tego powrotu, bo są to wewnętrzne stany umysłu. Już nie jesteśmy tacy sami jak wcześniej. Ale jakie są tego konsekwencje? Oto zakończenie piosenki...
„ZRELAKSUJ SIĘ” POWIEDZIAŁ STRÓŻ NOCNY
„JESTEŚMY ZAPROGRAMOWANI, ABY ODBIERAĆ.
MOŻESZ ZROBIĆ CHECK-OUT KIEDY TYLKO ZECHCESZ,
ALE NIGDY NIE MOŻESZ ODEJŚĆ"
Strażnik nocy, to tajemnicza i symboliczna postać. Natychmiast przywołuje w nas głos wewnętrznego sumienia, mrok nieświadomości, który do nas przemawia, a raczej radzi:
„Zrelaksuj się”... Kiedy docieramy do prawdy i stajemy się świadomi rzeczywistości, impuls do ucieczki jest instynktowny, natychmiastowy, ale i bezużyteczny. Nie możemy już uciec.
Hotel California, oczywiście, nie jest hotelem w dosłownym znaczeniu; jest to metafora uzależniającego i zniewalającego stylu życia oraz naszego „zalegalizowanego prawa do przebywania w nim”, ponieważ życie zostało nam dane, jesteśmy zaprogramowani, aby je przyjąć, ale nie możemy odejść, nie doświadczając go, więc wymeldowanie się ("check out") jest grą słów na eufemizmie oznaczającym „umrzeć” i posiada również znaczenie slangowe: jedyną drogą wyjścia jest śmierć. Nikt nie wychodzi z tego życia żywy.
Na przykład, istniejemy w absurdalnym systemie społecznym, z którego chcielibyśmy się wyrwać, ale nie możemy się od niego oderwać, nie możemy zrezygnować z imienia, narodowości, niektórzy nie mogą porzucić religii i anulować chrztu, inni nie mogą wystąpić z małżeństwa... Wszystko to jest jak Hotel California, gdzie można się wymeldować, to znaczy zaobserwować oczywistą, surową prawdę, ale potem trzeba ją znosić.
Piosenka została opisana jako „utwòr całościowo o amerykańskiej dekadencji i wyczerpaniu, o zbyt dużej ilości pieniędzy, korupcji, narkotykach i arogancji; zbyt małej ilości pokory i serca”. Interpretowano ją również jako alegorię hedonizmu, samozniszczenia i chciwości, które panowały w przemyśle muzycznym końca lat 70-tych. Henley nazwał go „naszym spojrzeniem na luksusowe życie w Los Angeles”, a w późniejszych latach dopowiedział: „To w zasadzie piosenka o ciemnej stronie amerykańskiego snu i ekscesach w Ameryce, z którymi byliśmy bardzo dobrze zaznajomieni.”
My zaś uważamy, że Hotel California możemy odnaleźć w sercach i mózgach wielu ludzi, którzy żyją tam zamknięci na zawsze, jako więźniowie.
„We Use to Know” to utwór Jethro Tull z 1969 roku. Co ciekawe, wykorzystano w nim te same akordy, których Don Felder użył w 1977 roku w „Hotelu California”. Nie można zaprzeczyć, że Don Felder, choć nigdy się do tego nie przyznał, z pewnością oparł światowy hit „Hotel California” na tej właśnie piosence Jethro Tull. Jethro Tull odebrał to jako komplement i stwierdził, że zespół Eagles wykonał świetną robotę, a nawet udoskonalił piosenkę, czyniąc ją czymś wyjątkowym i innym.
Gratulacje należą się Jethro Tull za ich klasę i podejście. Mogliby pozwać The Eagles za plagiat, ale Anderson okazał się wspaniałomyślny:
«To po prostu ta sama sekwencja akordów – mówi. – Rytm jest inny; klucz jest inny, kontekst jest inny. To bardzo piękna piosenka, ta, którą napisali, więc mogę czuć tylko radość z tego powodu... nie odczuwam goryczy ani nie czuję się ofiarą plagiatu, nawet jeśli czasami żartuję, że traktuję ją jako rodzaj hołdu.»
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz